„Terapia Gestalt wobec doświadczenia depresyjnego”

7 listopada we Wrocławiu odwiedziłam zaprzyjaźniony Ośrodek Psychoterapii „Trzeci Biegun”. Zrzut ekranu 2015-11-11 o 16.52.25Prezentowałam tam rozdział książki „Gestalt Therapy in Clinical Practice” dotyczący pracy z osobami doświadczającymi objawów depresyjnych. Książka ta, będąca jedynym współczesnym opracowaniem sposobów gestaltowskiej pracy z różnorodnymi fenomenami, z którymi klienci zgłaszają się na terapię, jest obecnie tłumaczona na język polski dzięki wysiłkowi Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Gestalt. Miałam też zaszczyt być redaktorką tego rozdziału. Na uwagę zasługuje fakt, że podczas tłumaczenia tej książki (najpierw z kilkunastu języków narodowych na angielski, a teraz – na język polski) właściwie pracujemy nad wspótworzeniem polskiego języka psychoterapii Gestalt. W trakcie dyskusji zaobserwowaliśmy, że:

  • językowanie w tekstach gestaltystów anglojęzycznych przybiera wydźwięk dość aktywny, co nastręcza wielu trudności tłumaczeniowych, ale też jest okazją do tworzenia twórczych neologizmów; Zrzut ekranu 2015-11-11 o 16.53.04np. w rozdziale o doświadczeniu depresyjnymczęsto używane jest sformułowanie relating, czyli „odnoszenie się do…”/”relacjowanie”; albo: depressing togheter, czyli „wspólne udepresyjnianie się”;
  • język tej książki znakomicie oddaje wewnętrzne doświadczenia jednostki i relacji, jaką współtworzy, np. doświadczenie depresyjnego pola relacji opisane jest tak: nasze zmysły napotykają nicość, apatyczne pustkowie, które miejscami wydaje się zrobione z kamienia, a miejscami – z cieczy, z pochłaniającej wszystko mgły. Jest to więc ważne uzupełnienie do języków klasyfikacji medycznych, w których diagnosta izoluje się od relacji i wszystko stara się opisać w kategoriach obserwowanych z zewnątrz, np. obniżenie napędu psycho-motorycznego;
  • książka ta może być bardzo wspierająca dla praktykujących psychoterapeutów Gestalt i z taką też intencją została napisana. Jednakowoż, to, co jest jej atutem, jest zarazem jej ograniczeniem. Mianowicie – użyty w niej język pomaga myśleć w kategoriach teoretycznych Gestaltu, (co wcale nie jest takie oczywiste w Polsce, gdzie język terapii Gestalt jest dość psychodynamiczny) i dobrze zrozumieć naszych klientów, ale na pewno nie będzie zrozumiały dla terapeutów innych modalności, co nie pomoże Gestaltowi przebić się do głównego nurtu myślenia o psychoterapii. A jednak chciałabym spytać za Billym Grahamem, czy warto zdobyć świat i stracić duszę.

Oprócz przedstawienia spostrzeżeń dwójki autorów, którzy obaj są psychiatrami  i psychoterapeutami (Jan Roubal, Gianni Francesetti), miałam przyjemność Zrzut ekranu 2015-11-11 o 16.52.13brać udział w bardzo inspirującej dyskusji wokół tematów
dotyczących pracy z doświadczeniem depresyjnym i tego, jak wpływa ono na kształtowanie się osobowości i relacji.

Po raz kolejny przekonałam się, że jeśli pole relacyjne jest wpierające, wysiłek włożony w dodatkową, wolontaryjną pracę opłaca się i tym, którzy dają i tym którzy biorą i nie sposób już odróżnić, kto jest którą stroną.

Dodaj komentarz