Możesz spodziewać się mojego zaciekawienia i chęci pomocy, a co za tym idzie – wielu pytań i dialogu. Pomoc rozumiem nie jako udzielanie porad, a jako uważne towarzyszenie klientowi/klientce w ich trudnościach, które sami definiują.
Oferuję też siebie: swoje przeżycie kontaktu, propozycje różnych doświadczeń („ćwiczeń”, eksperymentów), wiedzę i rozumienie tego, co mówisz, oraz informację zwrotną i opis fenomenologiczny, (czyli to, co widzę, bez oceniania i etykiet), czasem również kontakt fizyczny. Ważne jest dla mnie, jak widzisz swój problem poza gabinetem, i w jaki sposób aktualizujesz go w relacji ze mną. Dlatego też często odnoszę się do kontaktu podczas sesji.
Układanie siebie w nowy sposób może być trudne i bolesne. Zauważył to kiedyś polski psychiatra, Kazimierz Dąbrowski, formułując koncepcję dezintegracji pozytywnej, której założeniem jest to, że, aby mogło być lepiej, musi być na moment gorzej (przepraszam za trywializację). Naturalnym jest uczucie ulgi i nadziei po pierwszych konsultacjach oraz lekkie zniechęcenie, frustracja i różne przykre emocje w początkowej fazie terapii. Kiedy poczujesz się gorzej, porozmawiajmy o tym – prawdopodobnie w relacji terapeutycznej doświadczasz, (a nie tylko opowiadasz!), swoich podstawowych trudności interpersonalnych i jest to kapitalna okazja do przepracowania ich na żywo, a nie w teorii. Dlatego raczej nie spodziewaj się cudownego ozdrowienia, ale wymagającej pracy nad sobą, która może dać spełnienie, spokój i satysfakcję.
Może warto, byś wiedział_, że nie mam „schematów leczenia”, które aplikuję do poszczególnych „przypadków” czy „jednostek chorobowych”. Nie robię też testów psychologicznych, ani tym podobnych badań. Nie wystawiam zwolnień lekarskich.