Umysł i myślenie są jednym z najważniejszych motorów rozwoju i ewolucji człowieka. Jednak, podobnie jak w przypadku lekarstw, w za dużym stężeniu są trujące. Zaciemniają nam obraz rzeczywistości, samych siebie, drugiego człowieka. Są ludzie, którzy – będąc niewiarygodnie inteligentnymi erudytami i specjalistami w swojej dziedzinie – na wszystko, co ich otacza patrzą przez pryzmat teorii. Są też tacy, którzy siebie samych widzą tylko przez pryzmat koncepcji na swój temat (często podarowanych od opiekunów), a także tacy, którzy tak widzą innych (np. skoro ktoś jest „lewakiem”/ „prawakiem”, to na pewno jest głupi). To, co myślimy nie jest rzeczywistością.
Fenomeny rzeczywistości
Podwaliną Gestaltu jest między innymi fenomenologia – orientacja filozoficzna, której postulatem jest postrzeganie i opis rzeczy takimi, jakie się jawią, po „wzięciu w nawias” założeń ich dotyczących w umyśle poznającego podmiotu. Wcale nie jest to proste, o czym przekonujemy się choćby podczas warsztatów psychologicznych. Korzystamy z prostego ćwiczenia, pomagającego odróżnić rzeczywistość od wyobrażeń. Pokazujemy grupie fotografię nieznanych im osób i najpierw prosimy o powiedzenie, co widać na zdjęciu. W odpowiedzi możemy usłyszeć przeróżne interpretacje, np.: to jest dziadek z wnuczkiem; rodzina na spacerze; świąteczna przechadzka. Po kilku chwilach okazuje się, że nie wiemy, co jest prawdą. To, co faktycznie widać na fotografii to po prostu dwóch ludzi na chodniku, jeden jest starszy wiekiem i wyższy, drugi młodszy i niższy; nie wiemy, jaka relacja ich łączy. Inne ćwiczenie polega na patrzeniu na drugą osobę i mówieniu, co się widzi – bardzo szybko wkradają się nam oceny i wnioskowania. Zamiast powiedzieć, że widzimy czyjeś błękitne oczy z zielonymi kreskami, mówimy, że ma piękne oczy, a to już jest ocena (miła, ale jednak ocena).
Kiedy otwieramy się na fenomeny, świat staje się niepomiernie bardziej interesujący i pociągający. Oczywiście gdybyśmy bez przerwy stosowali tę fenomenologiczną metodę, nie zdążylibyśmy dostatecznie szybko orientować się w rzeczywistości społeczno-kulturowej. Często jednakże warto…
posmakować rodzynkę
Blisko fenomenologii znajduje się nurt uważności (mindfullness), który jest kojarzony z metodami relaksacji, medytacji, a także – terapią. Sztandarowym ćwiczeniem uważności jest odkrywanie rodzynki we wszystkich jej właściwościach, dzięki czemu możemy z nią „obcować” dobrych kilka-kilkanaście minut: obejrzeć ją w świetle, poczuć jej skórkę palcami, zapach nozdrzami, dotknąć językiem, sprawdzić sprężystość, wiotkość, położyć na języku, nadgryźć, poczuć smak, konsystencję…. itd. Pytanie, po co. A jeśli zamiast rodzynki będziemy z taką uważnością postępować z bliskimi? Jeśli będziemy jeść w ten sposób? Wówczas będziemy rozpoczynać kontakt od sprawdzenia, jakie jest to coś lub ktoś, zamiast od oceny lub naszego nastawienia (np. lubię/ nie lubię). W psychologii taką umiejętność nazywa się „testowaniem rzeczywistości” i jest to umiejętność niedostępna osobom, które są w psychozie. Jej właściwością jest bowiem to, że wewnętrzne wyobrażenia i fenomeny przyćmiewają rzeczywistość obiektywną.
„Gdyby było inaczej…”
Innym obszarem zajmowania się tym, czego nie ma w środowisku jest narzekanie i obwinianie. Weźmy przykład kobiety, która codziennie wytyka swemu mężczyźnie błędy, a jednak się z nim nie rozstaje (oczywiście może jest z nim, bo boi się być sama). Możliwe, że są jakieś powody, dla których z nim jest – choćby najmniejsze: sposób, w jaki on się uśmiecha, to, że podobają mu się podobne filmy czy jako jedyny z dotychczasowych partnerów lubi jej matkę. Jak w każdej relacji, są też sprawy, które ją w nim drażnią i okłamywaniem siebie byłoby zupełne ich ignorowanie. Warto jednak przyjrzeć się temu, jak jest, zamiast być stale niezadowolonym z tego, że rzeczywistość odbiega od naszych postulatów i marzeń, (a zawsze pod pewnym względami odbiega). Jeśli tak robimy, nie nawiązujemy kontaktu ze środowiskiem takim jakie jest, ale z takim, jakie nie jest. Jeśli mamy w głowie założenie, że nasz przyjaciel powinien być dla nas zawsze dostępny, to kiedy dzwonimy do niego o drugiej w nocy, a on nie odbiera, czujemy się zranieni, bo nie jest non stop dostępny. Jeśli odrzucimy to wymaganie względem rzeczywistości, możemy dostrzec, że nasz przyjaciel jest dla nas dostępny codziennie w godzinach 8:00-22:00. Rzecz jasna, życie iluzjami ma też rewers – kiedy nie chcemy dostrzec, że coś naprawdę jest nie w porządku. Szczególnie bolesne jest to w rodzinach z problemem alkoholowym – wszyscy członkowie wiedzą/ domyślają się, że ich bliski jest uzależniony, ale uznanie tego faktu musiałoby spowodować w nich wszystkich zmianę zachowania. Łatwiej jest wtedy liczyć na cud.
…bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Na koniec słowo o decyzjach. Często spotykam ludzi, którzy, mając problem starają się go rozstrzygnąć umysłem. Jest o świetna metoda, gdy idzie o inwestowanie kapitału, ale już w obszarze psychiki, czy relacji raczej się nie sprawdza. Czy spędzić święta z rodziną? Czy zaprosić ją na kawę? Czy przyjąć tę ofertę pracy? Czy powiedzieć mu prawdę o swoich uczuciach? – to tylko garść pytań, jakie ludzie stawiają sobie każdego dnia. Jeśli decyzję będziemy chcieli podjąć ważąc argumenty racjonalne, utoniemy w nich – nasz umysł jest nieskończony i wystarczająco bystra osoba dostrzeżenie mnóstwo „za” i równie dużo „przeciw”. Takie rozmyślania, niepołączone z potrzebami, pragnieniami i prawdą o nas samych, są czystymi hipotezami. Często powstrzymujemy się przed zrobieniem tego, czego potrzebujemy, bo wymyślamy scenariusze reakcji na nasze działania, czyli znowu nawiązując kontakt z naszymi wyobrażeniami, a nie rzeczywistością. Bardziej pomocne okazuje się skupienie na swoich fenomenach w kontakcie z daną sprawą, czyli sprawdzenie, co czuję w emocjach i w ciele, gdy wyobrażam sobie siebie przy stole z ciotką Krysią?, co czuję, gdy widzę tę dziewczynę?; czy, znając siebie, chcę pracować 50 godzin tygodniowo?; czy zależy mi na szczerości?
Środowisko, czyli wszystko, co nie jest nami samymi, będzie nas zaskakiwać, gdy otworzymy zmysły i serce na kontakt z nim.
*W różnych źródłach spotkałam się z różnymi interpretacjami i tłumaczeniami tego punktu. Pierwsza z nich mówi: „Przestań niepotrzebnie myśleć – zamiast tego patrz i smakuj”, a druga: „Postrzegaj swoje środowisko takim, jakie ono jest, a nie takim, jakim twoim zdaniem powinno być. Nawiązuj kontakt z tak postrzeganym środowiskiem“. Tytuł tego wpisu jest moją interpretacją, płynącą z połączenia tych dwóch wersji.