Za nami kolejna, trzecia już edycja “RE:akcji w depresji”. Podobnie jak w poprzednich latach, prowadziłyśmy warsztaty dla par, mających doświadczenie depresji. Nowością było to, że (w nawiązaniu do oczekiwań uczestników poprzednich edycji), postanowiłyśmy popracować z parami w czasie czterech cotygodniowych spotkań. Oto garść doświadczeń i na ich podstawie wypracowanych refleksji.
Depresja jako niemożność sięgnięcia po relację
Punktem wyjścia dla pracy tej grupy, było relacyjne rozumienie depresji, oznaczające, że unikamy etykietowania chory – zdrowy, a przyglądamy się relacji w sposób horyzontalny, tak jakby relacja dwojga osób “miała depresję”. Inspiracją takiego założenia na temat depresji były dwa kierunki: ujęcie humanistyczno-egzystencjalne (Gestalt), gdzie depresja traktowana jest jako “niemożność sięgnięcia po drugiego [człowieka], a tym samym niemożność sięgnięcia po relację” [takie rozumienie depresji pojawia się w książce „Gestalt Therapy In Clinical Practice”]. Drugą inspiracją do takiego relacyjnego traktowania depresji były koncepcje psychodynamiczne, czy rozwojowe, w których zakładamy, że to, co obecne w związku dwojga dorosłych ludzi, w jakiś sposób odzwierciedla wczesną dynamikę ich relacji z opiekunami i odtwarza, czy powtarza różne wzorce “nieumiejętnego bądź nieskutecznego sięgania”. W Gestalcie powiedzielibyśmy o usztywnionym gestalcie, niedomkniętej figurze sięgania po potrzeby, czy niedomkniętym cyklu doświadczania i wyrażania emocji. W takim ujęciu nie sposób uważać, że dana osoba z pary “nabawiła” się depresji i wniosła ją do relacji, psując ją. Jako dzieci w bliskiej relacji z opiekunami nabywamy (lub nie) skłonności do usztywnionej depresyjności. Potem, gdy wchodzimy w bliski zwiazek miłosny i powtórzą się w nim niektóre elementy z relacji z pierwotnym obiektem, usztywniamy się w depresyjnym reagowaniu. Dlatego w tym roku poświęciłysmy energię na pracę nad elementami relacji partnerskich, które sprzyjają aktywowaniu depresji (!) a nie temu, “jak sobie z depresją radzić”.
Zaskakującym było to, że tzw. pole (dla potrzeb tego tekstu przyjmijmy, że są to elementy rzeczywistości postrzegane przez podmioty oraz emocjonalny klimat całości) pary z doświadczeniem depresji niekoniecznie jest stricte depresyjne. Można by się spodziewać klimatu bezruchu, niemocy, nicości i niemożności. Tymczasem często pole pary doświadczającej depresji, która przychodzi po pomoc jest dużo bardziej dynamiczne i energetycznie naładowane – więcej w nim skargi, pretensji, urazu i złości. Jednocześnie uczucia te często tlą się jakby pod powierzchnią, nie poddają się łatwo wyrażeniu.
Potrzeby w związku
W trakcie czterech cotygodniowych spotkań, uczestnicy mieli okazję doświadczać siebie i relacji z partnerem w kilku wymiarach, które uznałyśmy za istotne dla dynamiki depresyjnej.
Po pierwsze: POTRZEBY, czyli to, co się wiąże z dawaniem i braniem w związku. Sprawdzaliśmy, na ile partnerzy znają swoje własne potrzeby, czy mogą i umieją je komunikować, wreszcie czy dają sobie prawo potrzebowania i brania, czy są bardziej skłonni dawać. W związku z depresją, można się spodziewać, że silniej będzie obecna chęć dawania, która często stanowi odwróconą potrzebę brania, a przejawia się mechanizmem profleksji (działam na rzecz innych w taki sposób, w jaki bym chciał sam być obdarowany). Wiąże się to z takimi trudnościami jak: branie odpowiedzialności za uczucia partnera, odgadywanie jego potrzeb, a pomijanie własnych. Była to też faza orientowania się w grupie i podejmowania decyzji, czy dana para podtrzymuje deklarację uczestniczenia w pozostalych trzech spotkaniach.
Granice w relacji
Drugie spotkanie dotyczyło GRANIC, czyli między innymi tego, w jaki sposób dbać o siebie w dawaniu, czy braniu, wspieraniu, czy byciu wspieranym. Wprowadziło to do procesu grupowego temat różnic i różnicowania się, czyli tego, jak sobie radzimy w relacjach, gdy jedna i druga strona chce czegoś innego. Możemy wejść w rywalizację, czyje potrzeby są ważniejsze, czyje rozwiązania sensowniejsze. Możemy się wycofać z kontaktu, gdy towarzyszy nam niepokój o to, że wypowiedzenie naszych preferencji zagrozi relacji. Możemy też z w związku z ujawnieniem sie różnic w związku, zaprzeczać sensowi jego istnienia (“atakować więź”), z lęku, że te różnice nie pozwolą uzyskać zadowalającego i pełnego miłosnego połączenia z drugą osobą.. Im silniejsze potrzeby fuzji (idealnego połączenia, niezróżnicowania), tym trudniej jest przyjąć, że jako dwie w rzeczywistości odrębne osoby – różnimy się.
Pojawienie się tematu granic często ujawnia, jakie trudności posiadają pary. W związku z depresją dotyczy to z trudności w wyrażaniu niektórych uczuć, a szczególnie: złości, smutku i bezradności. Charakterystyczne w depresji “zatrzymanie” oznacza odwrócenie wektora uczuć, które pierwotnie były skierowane na zewnątrz, ale nie mogły być w pełni przeżyte, czy wyrażone w kontakcie z drugą osobą. Niewyrażanie z kolei, może prowadzić wtórnie do stagnacji, udepresyjnienia, czy zastygnięcia pary w utrwalonej, dysfunkcyjnej pozie.
Wyrażanie uczuć
Trzecie spotkanie było więc poświęcone WYRAŻANIU UCZUĆ, czemu towarzyszyły takie pytania: “jak ja mogę wyrażać siebie, kiedy jestem w związku z tobą?” “Na co mam wpływ, żeby mówić, być usłyszaną/nym?”, “W jaki sposób i z jakich względów powstrzymuję swoją ekspresję?”. Ćwiczenia pokazywały ciekawy paradoks: często z obawy przed tym, że wyrażenie uczuć spowoduje powstanie napięcia lub rysy między nami, hamujemy żywą wymianę w parze (np. dotyczącą myśli, emocji lub dotyku). To trzyma parę w depresji razem (albo: “trzyma parę razem w depresji” – wieloznaczność wskazana). Tymczasem, jeśli na bieżąco wyrażamy siebie, unikamy zbędnego kumulowania napięcia – taka życzliwa, bezpieczna i swobodna relacja może znacząco pomagać w odchodzeniu od doświadczenia depresyjnego.W takim układzie istnieje między dwojgiem przestrzeń do zaciekawienia się sobą nawzajem i wzajemnymi intencjami (częstym problemem jest reagowanie na nasze osobiste założenia dotyczące partnera, a nie na to, co on/ona rzeczywiście wobec nas robi i z jaką intencją).
Bliskość i dystans
Czwarte spotkanie służyło eksploracji owej przestrzeni pomiędzy partnerami, którzy mogli szukać odpowiednich dla siebie: BLISKOŚCI I DYSTANSU. Ważnym założeniem było to, że ambiwalencja jest naturalna, bliskość się zdarza i nie może być zafiksowana raz na zawsze. Elementem depresyjnym w relacji jest swoiste zawieszenie spojrzenia na romantycznym uniesieniu symbiozy i przeżywanie bólu straty ilekroć nie jest między nami “słodko” i blisko.
Na koniec postanowiłyśmy uczynić użytek z tego, że przez poprzednie trzy tygodnie pracowaliśmy w grupie – uczestnicy obserwowali inne pary, które stawały się punktami odniesienia i zaciekawienia oraz – świadkami trudów i zasobów pary. Poza tym, jak zauważa Esther Perel, zamykanie się w parze, (które manifestuje się w popularnym stwierdzeniu “jesteś całym moim światem”) skutkuje przeciążeniem relacji, ponieważ wzajemne oczekiwania stają się nie do udźwignięcia. Dlatego tak ważne jest, byśmy wszyscy mieli bliskie, poza-związkowe relacje. Zatem na ostatnim spotkaniu pary układały dla siebie nawzajem przesłanie lub dedykację do dalszej pracy nad sobą lub wskazanie tego, co mają między sobą cennego.
Kilka tygodni po zakończeniu tej krótkiej grupy rozwojowej dla par możemy stwierdzić, że pary, korzystające z oferty czterech spotkań (w porównaniu do uczestników warsztatów) są nastawione na głębszą pracę. Z tego
względu uczestnictwo w grupie jest doświadczeniem bardziej otwierającym i wymagającym dalszej pracy. Jesteśmy pełne szacunku i uznania dla pracy, jaką wykonuje każda para decydując się na pokazywanie siebie jako pary i jako osobnych ludzi przed grupą innych par. Do przemyślenia i zdecydowania pozostaje, na ile taka grupa rozwojowa dla par wpisuje się w cele „RE:akcji w depresji”, a na ile jest już ofertą terapeutyczną. okazji utwierdziłśmy się w przekonaniu, że chcemy prowadzić grupę terapeutyczną i już zapaliłyśmy do działania, którego efekty – mamy nadzieję – wyklarują się jesienią.
Ania Bal i Natalia Żuk